WSPOMNIENIA O MOJEJ WSI CZEREMOSZNI (pow. Złoczów)
niedziela, 13 lipca 2014 14:59Gdy wracam pamięcią nad brzegi Bugu,
gdzie czeremcha i wierzby nad brzegiem wyrosły
Gdzie krowy się pasło na zielonym „ługu” ,
a w górach wyrosły graby, buki i sosny.
Wioska między dwoma górami położona,
środkiem rzeka malowniczo wpleciona
W środku wsi na wzniesieniu,
cerkiew wysoka, przy niej szkoła
leśniczówka, wiejski dom ludowy, łąki pola
I ten zapach, te kolory.
Tam łany białej gryki, miodem pachnące,
swoje liście prosto do ziemi chylące
i te poziomki z rosą, z leśnej polany
i ich smak i zapach, w świecie nie spotykany
O wsi moja, co nazwę od kwiatu czeremchy
dostałaś
dlaczego tak blisko sercu memu się stałaś.
Czym dalej od Ciebie, oddala mnie los.
tym droższy memu sercu, twój wspomnienia głos.
Nieraz we śnie przemierzam twe ścieżki i drogi,
idę brzegiem Bugu – otóż Białykamień
Podlaska Góra ze swym krzyżem na szczycie
Olesko, Ożydów, otóż i Podhorce,
gdzie Jan III Sobieski wyprawiał swe harce.
A może na odpust do Milatyna,
to trochę za daleko, ja mała dziecina,
i w drugą stronę pod wiatr łagodny, nastawię czoła.
Na odpust na Jacka pójdę do Złoczowa.
Z Białegokamienia, biały prowadzi gościniec,
pod Żulicką Górę, z kwiatów splotę wieniec
i tak pomału człap, człap, człap do Poczap
i nim po bokach rozejrzeć się zdołam,
już przed sobą widzę panoramę Złoczowa.
A może od domu co od trzema gruszami,
Nad brzegiem rzeki cichutko przycupnął,
pójdę pod prąd rzeki?
Która jak wstążka błękitnie wije się wśród zieleni,
żółtym piaskiem błyska, zakręca, rozwidla,
tworząc zakoliska, uroczy zakątek.
Bo tam rzeka Bug, bierze swój początek,
lecz jeszcze w Uszni, poruszyć młyn musi
I opłynąć Sasów na pewno się skusi.
A może od domu, ruszę na północ,
wyjdę na „dubynkę”, gdzie gęsi pasałam,
gdzie majowe wieczory pod figurą
„Ave Maria” – śpiewałam.
Ruszę laskiem koło Kapitańca domu,
by wyjść na „Świętą Górę”, bardzo stromą,
tam koło źródełka, u stóp Matki Boskiej,
powierzyć jej swoje zmartwienia i troski.
Popatrzeć w góry na te zbocza, bory,
one mnie w młodości uczyły pokory,
bo cóż ja, człowieczy robaczek nie tęgi,
wśród gór, ogromnych drzew i Boskiej potęgi.
Za Świętą Górą, wśród lasów, jest wieś garncarska
Hawreczna zwana, a może inaczej.
Tam lud lepieniem garnków się trudni
od dziada, pradziada, a co tam komu garnki,
powiecie
lecz lepszych nie było w złoczowskim powiecie
i tak wspomnienia lat młodości niteczki się przędą.
Już takie ze mną pozostaną, coraz milsze będą.
Katarzyna Dudzicka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz