czwartek, 15 marca 2018

Powroty na Kresy

2014.11.06 13:

14 czerwca 1997

To już kolejny Zjazd Złoczowian w Krakowie. „Klub Złoczowski” pęcznieje, przystępuje coraz więcej członków z kraju i zagranicy. Są goście z zagranicy. Jest także delegacja władz Złoczowa z merem Złoczowa p. Maksymowiczem na czele i proboszcz parafii złoczowskiej ks. Jan Buras. Jest też kilku osobowa delegacja Towarzystwa Kultury Polskiej w Złoczowie.
      
Dla Mera Złoczowa wynajęliśmy apartament w Hotelu Rycerskim z widokiem na Wisłę i Wawel.
Pozostałych ulokowano w hotelu w Nowej Hucie, 30 minut tramwajem do Rynku Głównego z uwagi na sezon turystyczny i kłopot ze znalezieniem hotelu w śródmieściu.
     
Mer zachwycony, pozostali kręcą nosami? - ależ wymagania? Ja też mieszkam w Nowej Hucie (dzielnica Krakowa), czy też mam narzekać na dojazd? No nareszcie jakoś się poukładało  idziemy na kolację do „Hawełki”. Na kolację jest też przedstawiciel Prezydenta Krakowa p. Michał Kozioł. Nie obyło się bez oficjalnych wystąpień. Atmosfera miła, więc jest okazja do omówienia parę szczegółów do planowanych na wrzesień „Dni Kultury Polskiej” w Złoczowie.    
      
Dzisiaj niedziela 15 czerwca, godz. 10:00. Do Katedry na Wawelu przyszli wszyscy zgłoszenie na Zjazd. Tu spotykamy się corocznie. Nastrój odświętny. Bractwo Kurkowe  w tradycyjnych strojach i z sztandarami też uczestniczy we Mszy św. Przekazałem ks. Prałatowi, że jesteśmy i że jest też delegacja ze Złoczowa z Merem na czele. Ks. prałat w ciepłych słowach  przywitał Złoczowian i osobiście mera Złoczowa i osoby mu towarzyszące. Mer był mile zaskoczony tym wyróżnieniem. Po Mszy św. mówi jaki to dla niego honor.
      
Godz. 12:00 „Dom Polonii” przy Rynku Głównym 14. Tu odbywają się nasze spotkania złoczowskie. Dzięki Dyrekcji mamy do dyspozycji, co oku bezpłatnie, sale na I piętrze (renesansową i arkadową).
Są goście z zagranicy więc obrady skrócono do niezbędnego minimum. Chcą swobodnie powspominać dawne czasy i porozmawiać z koleżeństwem, więc czas na posiłek, rozmowy i omówienie z Merem programu „Dni Kultury Polskiej w Złoczowie”. Odbędą się we wrześniu tego roku, ale  konieczne jeszcze jest potwierdzenie władz administracji państwowej w Złoczowie i we Lwowie. Tam samorząd jeszcze sam nie decyduje, musi być zgoda ze Lwowa.
     
5 września, rano spod Nawohuckiego Centrum Kultury ruszamy do Złoczowa. Jadą z nami aktorzy Teatru Ludowego w Nowej Hucie z dyr. ds. organizacyjno-widowiskowych Elżbietą Mach. Złoczowianka -urodziła się w Złoczowie.

Jutro mają rozpocząć się „Dni Kultury Polskiej”. To  nie mały problem organizacyjny, to pierwsze takie spotkanie polsko – ukraińskie. Jeszcze takich spotkań nigdzie nie było.
       
Złoczów godziny wieczorne, trzeba rozlokować to całe towarzystwo w hotelu. Zajmują się tym Elżbieta Mach i Zosia Pogudz. Już wszystkich poupychali, ale jeden z aktorów żąda osobnego pokoju. Jest mała awantura. W końcu Elżbieta odstępuje swój pokój i przenosi się do pokoju 3 osobowego, gdzie jest jeszcze jedno miejsce wolne. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że da mnie i kierowcy zabrakło pokoju. Z pomocą idzie recepcjonistka, dzwoni do kogoś, żeby nas przyjął na nocleg, a jutro zwolni się dwójka i wrócimy do hotelu. Jest już północ idziemy pod wskazany adres, nie daleko hotelu. Przyjmuje nas starsza kobieta, jak się okazuje Białorusinka, można łatwo się dogadać. Już się rozlokowaliśmy, już jesteśmy w piżamach, wchodzi Białorusinka i woła do męża (inwalida z wojny, bez nóg) Petro wony majut pidżamki. Rozbawiło to nas. Mnie wskazała łóżko, a kierowcy leżankę. Dla mnie przyniosła pierzynę. Zgasiła światło i po chwili wraca, bo tez w tym pokoju będzie spała na kanapie. Już jest wszystko ok., ale w nocy czuję, ze ktoś mi poprawia kołdrę. Pytam o co chodzi. Mówi, że się odkrywam, więc poprawia. Trzykrotnie w nocy budziła mnie, tą swoją troskliwością. Poczciwa kobieta. Rano pytamy ile za nocleg? Chciała po dolarze, dostała po dwa.
       
6 września. Dzisiaj jest oficjalne otwarcie „Dni Kultury Polskie w Złoczowie”.
Zosia Pogudz nasz sekretarz klubowyrano pobiegła załatwić jakieś opłaty miejscowe - klimatyczne, czy medyczne. Facet napisał na karteczce kwotę, nie podając w jakiej walucie, to Zosia zapłaciła dolarami. Miał chłop pięciokrotne przebicie. Biedaczka chciała zwrócić. Rozliczyliśmy w kosztach ogólnych.
       
Ze Lwowa przyjechał konsul RP, wstąpił do hotelu i razem poszliśmy na spotkanie. Widząc jego zakłopotanie pytam czy coś jest nie tak?  Nie, nie, wszystko w porządku, wie pan to pierwsze takie  spotkanie i nie wiem jak się potoczy. Wcale mu się nie dziwię, bo też mam wątpliwości czy przedsięwzięcie się uda.
      
Uroczyste powitanie nastąpiło o godzinie 11:00 przed budynkiem Administracji Obwodowej (Państwowej), coś na wzór naszego starostwa. Miło się zaczęło, kiedy zastępczyni starosty ds. kultury powiedziała „witamy Was na Waszej ziemi, na waszej ojcowiźnie”.  Po krótkim powitaniu ukraiński zespół młodzieżowy (dziewczynki) w  ukraińskich strojach przywitał nas tańcem, śpiewem i korowajem. Oprócz Konsula RP we Lwowie ze strony polskiej przyjechali przedstawiciele Prezydenta Krakowa i Rady Miasta Krakowa.  Byli też  przedstawiciele organizacji polskich ze Lwowa i Złoczowa oraz z Polski liczne grono członków „Klubu Złoczowskiego”. Idziemy do budynku Administracji obwodowej. Sala obrad, przy stole prezydialnym flaga ukraińska, polskiej nie ma. Przezornie flagę przywieźliśmy z Polski i dołączyli do flagi ukraińskiej. Proszony do stołu prezydialnego powiedziałem, że proponuję naszego seniora prof. Bachmana, wychowanka złoczowskiego gimnazjum. Ja usiadłem w pierwszym rzędzie naprzeciw prezydium i doskonale widzę reakcje poszczególnych osób. Hymn ukraiński leci z taśmy. Przywieziona z Polski taśma z hymnem polskim przekazana tamtejszemu Towarzystwu Polskiemu, gdzieś się zawieruszyła?, więc Hymn nasz śpiewamy a „capella”. Burmistrz śpiewa z nami (pierwsza małżonka była Polką). Kiedy spojrzał kątem oka na przedstawicielkę starosty napuszoną i milczącą, też zamilkł. Był zdezorientowany czy czasem nie przekroczył obowiązującej „poprawności politycznej”, - ot ukraińskie myślenie. Rozpoczęły się krótkie przemówienia, głos zabrał też Konsul RP i naglę głos ugrzązł mu w gardle, nie może mówić, a w oczach łzy. Po chwili przerwy przeprasza i mówi dla mnie to jest duże przeżycie, bo ja urodziłem się w Busku, tu na tej ziemi, niedaleko Złoczowa i stąd ta moja niedyspozycja. Przemówienia się skończyły i o 11:30 idziemy do Ośrodku Kultury, tuż obok.  Tu rozpoczynają się „Dni Kultury Polskiej” od zwiedzania wystawy:
-  „Złoczów i region złoczowski w litografii i rysunku” (reprodukcje przekazano do zbiorów muzeum w Złoczowie),
-  „Złoczów w starej fotografii” – fotogramy i pocztówki,
-  „Plastycy krakowscy pochodzący z rodzin złoczowskich”.
      
Na stołach prezentacja książki polskiej.  200 woluminów książek i w fotografii znanych krakowskich fotografików (dary Wydawnictw Kakowskich i Wydziału Kultury Miasta Krakowa – fotogramy portret Krakowa) przekazano Towarzystwu Polskiemu w Złoczowie.
      
Już odbyła się ocena prac malarskich złoczowskiej młodzieży szkolnej -  temat „Polska w moich oczach”. Zgłoszono ok. 100 prac. Nagrody ufundowali Prezydent  Miasta Krakowa, Związek Artystów Plastyków w Krakowie, oraz osoby prywatne. Ocenę dokonało jury pod przewodnictwem prof. Ewy Madej (ASP Kraków), wnuczki dr med. Wasunga ze Złoczowa  Mieszkał przy ul. Podwójcie 10. Po wejściu sowietów w 1939 r. został aresztowany i wywieziony w głąb Rosji. 17 – letni jego syn Tadek też podzielił los ojca, aresztowany za posiadanie broni, też wywieziony w głąb Rosji. Została tylko żona Rosjanka (opiekowała się nim, kiedy zachorował na tyfus w lazarecie rosyjskim) i 21 – letnia córka Zosia. Ach, te pokręcony losy Złoczowiaków.
      
Przyznano 7 nagród i wyróżnień oraz nagrodę pieniężną w wysokości 20 GBP, za obrazy malowane na szkle (praca zbiorowa) – nagrodę ufundował p. Gulin z Cardiff w Anglii, art. plastyk, były wychowanek gimnazjum złoczowskiego.
     
W godzinach popołudniowych w sali kinowo – teatralnej Ośrodka Kultury wystawiono dwa spektakle teatralne przez aktorów Teatru Ludowego w Nowej Hucie, w tym recital piosenki aktorskiej i „Zemstę” Fredry - Amatorski Teatr Polski ze Lwowa. Wystąpiła też młodzież złoczowska z tutejszej szkoły muzycznej. Jest też TV Kraków i Radio Kraków. Już przygotowali reportaż. Pytano mieszkańców co sądzą o odbywających się „Dniach Kultury Polskiej w Złoczowie. Chwalili inicjatywę i mówili, że takie spotkania należy organizować co roku.
    
Towarzystwo Polskie w Złoczowie, niestety nie zadbało o większą frekwencję. Jest tu i w okolicy spora grupa Polaków ok. 150 – 200 przyszło kilkunastu, natomiast dopisali Ukraińcy, którzy pojawili się na wystawie i na spektaklach.    
    
Jest już wieczór i nareszcie można uwolnić się od stresu. Jesteśmy na kolacji z władzami Złoczowa zorganizowanej przez Klub Złoczowski. Są przemówienia, toasty i propozycje spotkań na przyszłość. Władze Złoczowa wyraziły wolę kontynuowania spotkań  zapraszając do przyjazdu w następnym roku, bo jak oświadczono „nic tak nie zbliża, jak teatr, poezja, muzyka, które z natury są ponad podziałami politycznymi”. Zadowolenia nie ukrywał Konsul RP we Lwowie, który wcześniej zapowiadał rychły powrót do Lwowa, pozostał jednak do końca. I jego i moje wątpliwość, o których wspomniałem, były przedwczesne, bo przebieg przedsięwzięcia okazał się nadzwyczaj udany.
    
Przyszły roku w Polsce będzie Rokiem Mickiewicza. Dobrze się składa, bo i tu może odbyć się konkurs recytacji wierszy Mickiewicza. I jeszcze jedno w 1998 r. przypada 125 - lecie gimnazjum złoczowskiego. Zaproponowano, żeby z tej okazji odbyło się sympozjum naukowe. Najbardziej zadowolony z tego pomysłu był p. Lubenecki dyrektor 10 – latki (dawne gimnazjum) i przyrzekł pomoc. Na pewno przyjedzie wielu wychowanków dawnego gimnazjum.                                                         
O Dniach Kultury Polskiej w Złoczowie w Gazecie Lwowskiej ukazał się duży reportaż, gdzie napisano: „Szkoda tylko, że na uroczystym otwarciu Dni Kultury Polskie w Złoczowie było tak niewielu Polaków. Przecież rodacy z Kraju (czytaj z Polski) starali się zorganizować te dni przede wszystkim z myśląc o nich”
      
Złoczów dalej wygląda na miasteczko prowincjonalne, zniszczone w czasie wojny. Żadnych remontów, dziury na głównej ulicy. Przemysł lokalny dalej unieruchomiony. Brak pracy, apatia społeczeństwa. Tylko na zamku prowadzony jest jakiś remont dzięki p. Woźnickiemu, dyrektorowi Galerii Lwowskiej - dawniej Galeria Lubomirskich (galeria malarstwa szczególnie polskiego). Ma być tutaj uruchomiona Niedzielna Szkoła Polska opłacana prze Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”. Dyr. Lubynecki udostępni pomieszczenia nieodpłatnie (dawne gimnazjum), my deklarujemy wyposażyć szkołę w wyprawki szkolne.
     
Jest też chwila na spacer po Złoczowie. Od ostatniego pobytu wiele się nie zmieniło, kamienice odrapane, ulice nie remontowane. Na zamku złoczowskim prowadzony jest remont, to zasługa Borysa Woźnickiego – dyr. Galerii Lwowskiej. Jemu podlegają zaki w Złoczowie, Olesku i Podhorcach.
     
Mauzoleum pomordowanych Polaków przez Ukraińców w 1919 r. nadal zdewastowane. W dachu duża dziura. Taki stan  trwa od 1944 r. kiedy wrócili sowieci, to już 53 lata minęło. Po wyjazdach do Złoczowa 199O roku wydaliśmy reprint  broszury z 1921 roku „Z KRWAWYCH DNI ZŁOCZOWA” wydanej Staraniem Komitety Budowy pomnika – Grobowca dla ofiar mordów ukraińskich. Wydaliśmy w nakładzie 300 egz. numerowanych, każdy w kwocie 100 zł, jako Cegiełkę na remont Mauzoleum w Złoczowie. Jest zgoda tutejszych władz. Remont dachu ma rozpocząć się jeszcze w tym roku, by zabezpieczyć obiekt przed zimą.
 
Wyjeżdżamy ze Złoczowa w poczuciu spełnionego obowiązku.


komentarze: 0 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz