piątek, 16 marca 2018


I wojna światowa (1914 – 1918)

niedziela, 14 grudnia 2014 11:48
       
Zamach w Sarajewie i śmierci arcyksięcia Franciszka Ferdynanda – a było to w niedzielę 28 czerwca 1914 roku, a w Złoczowie wszystko żyło pod znakiem grożącej wojny. Po miesiącu ukazał się dekret mobilizacyjny - tak opisuje ten okres Józef Błoński w Pamiętniku  1891 – 1939. 

Mobilizacja odbywała się w warunkach niezwykłych. Właściwie mogło by jej nie być. Umundurowanie, ekwipunek i broń wydawano bez zwykłej skrupulatności. Kto umiał się upomnieć, dostał wszystko, czego zapragnął. Tłumy powołanych rozmieszczone po kwaterach, na podwórzach, ogrodach i polach kręciły się po mieście bez opieki. Oddziały wojskowe 80K. u K. Infanterie Regiment, Obrony Krajowej, 35 i 13 Pułku Ułanów, wcześniej zmobilizowane, znajdowały się już w polu. Tylko drobna cząstka młodzieży, związana ideologią polskiego ruchu zbrojnego, działała z pełną wiarą w polską gwiazdę i polskie przeznaczenie. Nie wszyscy członkowie organizacji niepodległościowych mogli oczywiście pójść do polskich oddziałów wojskowych. Zaledwie kilkunastu członków Polskiej Drużyny Strzeleckiej w Złoczowie odważyło się na wyjazd do Krakowa, do Legionów. W tej liczbie mój brat Stanisław, który był zwolniony od służby czynnej. Ja miałem tylko odroczenie, musiałem więc zgłosić się do batalionu zapasowego 80 Pułku Piechoty.  
Tłumy zmobilizowanych cisną się do koszar. Władze starają się opór opanować i zabezpieczyć od demoralizacji i dezercji, jeśli komuś śnią się takie zachcianki. Nie ma żadnego porządku. Wszędzie zapisują, ewidencjonują, tworzą tymczasowe jednostki, zliczają, znowu zmieniają, formują, mundurują, ekwipują i znowu odsyłają do kwater, do kuchni, których ilość jest co raz większa, wszystko odbywa się w nieładzie, chaosie, pod coraz to inną komendą. Nikt nie panuje nad masami. Dowodzi komendant baonu zapasowego płk Bastgen. Ma pod sobą sporo oficerów zawodowych i rezerwowych, mnóstwo urzędników wojskowych, którzy zupełnie nie dają sobie rady z masami i wypadkami. Płk Bastgen, Polak, nie ma duszy wojskowej. O wiele więcej wigoru ma oficer zawodowy por. Chrzanowski, darzący sympatią Polaków udających się do Legionów. Na każdą prośbę daje kartki do austriackiego feldfebla, Ukraińca Czern’yego, by wydał nowy mundur i części ekwipunku dla wysyłanego szeregowca. Wykorzystując tę protekcję, często nawet tylko nazwisko por. Chrzanowskiego, potrafiliśmy dobrze wyposażyć prawdziwych ochotników legionowych. Wyjechali ze Złoczowa do Legionów: Marian Węgrzynowski, Stanisław Błoński, Jan Winiarski, Stanisław Heller, Antoni Zarzycki, Adam Popowicz, Bronisław Blumski, Adam Zarzycki, Adam Nebelski. Inni znaleźli się później w Legionie Wschodnim: Słoniowski, młodzi Węgrzynowscy, Zygmuny BlumskiRóżniecki, Majewski, Czechowicz, Myśków i inni. Tak relacjonuje ten okres Józef Błoński w Pamietniku 1891 - 1939 

Wojna zakończyła się, ale nie dla Wschodniej Galicji       
Już 19 października 1918 ukraińskie Zgromadzenie Konstytucyjne we Lwowie ogłosiło powstanie niezależnego państwa ukraińskiego „na zwarty etnograficznie obszarze ukraińskim to jest przede wszystkim Galicji Wschodniej” - 1 listopada 1918 rZ pomocą upadającej cesarskiej Austrii Ukraińcy dokonali przewrotu wojskowego na terenach Wschodniej Galicji (Małopolsce Wschodniej) korzystając z pomocy władz wojskowych demobilizującej się armii austriackiej.  Ogłoszono utworzenie Zachodnio Ukraińskiej Republiki Ludowej. Nastąpiły aresztowania Polaków. Szczególny przebieg miały wydarzenia w Złoczowie. 
        
Lata 1918 - 1919 zapisały się tragicznie w dziejach Złoczowa.  Z 31 października na 1 listopada Ukraińcy, przy pomocy stacjonującego w koszarach wojska, opanowali miasto. Nowe porządki rozpoczęli od zrzucenia z cokołu za pomocą liny pomnik Adama Mickiewicza* i zawleczono go na miejski rynek, co miało symbolizować obalenia polskiego panowania. Trzeciego dnia rozpoczęły się  aresztowania. Aresztowano profesora Gimnazjum im. Króla Jana III Sobieskiego, Włodzimierza Stępnia. Ukrainiec, który przyszedł go aresztować był w mundurze oficera ukraińskiego, był to jego uczeń Bezpalko. Profesora oskarżono o "organizowanie oporu młodzieży przeciwko nowemu ukraińskiemu porządkowi. 
       
 Trzy tygodnie później aresztowano i uwięziono w zamku Sobieskich ponad 100 osób, w tym kilku nauczycieli, księży, właścicieli ziemskich, urzędników, kolejarzy, uczniów, studentów i starostę złoczowskiego. Wszystkim postawiono zarzut "spiskowania przeciwko młodemu państwu ukraińskiemu”, a w prasie miejscowej „Zołocziwskie Słowo” pojawiły się artykuły nawołujące do nienawiści i czystek etnicznych. Uwięzieni  po wpłaceniu wysokich kaucji, byli zwalniani. Jednak 27 marca 1919 r., W zamku Sobieskich Uwięziona nastąpiła kolejna fala aresztowań. tego dnia w zamku Sobieskich uwięziono około 150 osób w różnym wieku i różnych zawodów, oskarżając ich o zamiar "wymordowania inteligencji ukraińskiej” w Złoczowie. Aresztowanych  torturowano. Powołano "doraźny sąd”, jak na froncie. W sumie ogłoszono kilkadziesiąt wyroków śmierci, z których 22 wykonano niemal natychmiast. Sprawcy tego mordu sądowego posiadali dyplomy uniwersyteckie.  
        
23. listopada aresztowano polskich profesorów: BryckiegoCharaka, Dobrzańskiego i Leszczyńskiego, a dyr. Kryczyński został wezwany przez nowego starostę Ukraińca  Bałtarowicza. Gdy 14 grudnia stawił się w biurze starosty Bałtarowicza, ten oświadczył, że przyjmuje go urzędowo, i zapytał, czy obejmie kierownictwo zakładu (gimnazjum). Nie sprzeciwił odmówił pełnienia nadal obowiązków kierownika z zastrzeżeniem: że nie nastąpi zasadnicza zmiana co do języka wykładowego i że internowani profesorowie Polacy odzyskają  wolność, bez których uruchomienie zakładu jest niemożliwe.  Starosta Bałtarowicz w odpowiedzi na to zażądał podpisania deklaracji, a gdy spotkał się z odmowa, polecił swojemu sekretarzowi  Jojce spisać protokół. Następnego dnia dyr. Kryczyński otrzymał pismo urzędowe nakazujące mu oddać zakład i złożyć urzędowanie do rąk prof. Leona  Hnatyszaka - Ukraińca. W zakładzie zabroniono używanie języka polskiego, którego nawet nie wprowadzono jako  nadobowiązkowego, natomiast wprowadzono język hebrajski, a ponieważ profesorowie Żydzi nie znali dostatecznie języka ruskiego, na konferencjach pozwolono im przemawiać po niemiecku. Dyr. Kryczyński urzędował  nadal aż do dnia 21. grudnia 1918 r., w którym ostatecznie przekazano zakład nowemu kierownikowi po spisaniu inwentaryzacji. Otwarcie ukraińskiego gimnazjum przez Hnatyszaka nastąpiło 15 stycznia 1919 r. Z profesorami Polakami z gimnazjum zniknęli też uczniowie Polacy. Odtąd większość młodzieży stanowili Żydzi obojga płci, gdyż zakład zamieniono na koedukacyjny. 
       
31 stycznia ukraińska dyrekcja gimnazjum zwróciła się pismem do Komendy miasta, aby zabroniła uczniom byłego austriackiego gimnazjum dalszego noszenia odznaki „G” na czapkach, jak też na kołnierzu stopień wskazujący klasę, do której uczeń należał. Inspiratorem wszystkich kroków Hnatyszaka był katecheta gr. kat. Ks. Mikołaj Chmielowskij; Żydzi wspierali Ukraińców. Burmistrzem został ponownie dr Gold. Złoczów zamieszkiwało wówczas ok. 13.000 osób, w tym Żydzówi 70%, Polaków 20%, Ukraińców i Rusinów 10%. 
        
 Rządy ukraińskie w Małopolsce Wschodniej odznaczały się wyjątkowym terrorem i brutalnością w stosunku do 1,5 milionowej ludności polskiej zamieszkującej ten teren. Potwierdza to szereg dokumentów jak broszura Z krwawych dni Złoczowa 1918 - 1919 roku (Złoczów 1921) – opis życia pod okupacją ukraińską w Złoczowie i koszmar więzienia ukraińskiego w starym zamku złoczowskim. Zbrodnie popełnione przez Ukraińców w Złoczowie bardzo zaszkodziły ich sprawie w Zachodniej Europie!  Natomiast Dr Elżbieta Dębicka w swoich wspomnieniach pt. Polskie organizacje w Tarnopolu w 1918/1919 („Niepodległość” t. XVIII, Warszawa 1937), opisując przeżycia własne pod rządami Ukraińców stwierdza, że niszczono pomniki Adama Mickiewicza, bito na ulicy rozmawiających po polsku, w obozach jeńców i szpitalach „chorzy na tyfus ze zdrowymi, robactwo, na cały dzień ćwiartka chleba i burak podlany wodą”;  
        
W drugiej połowie marca 1919 komendantem okręgowym w Tarnopolu został sotnik dr Ciokan, który poprzednio zdobył ponurą sławę w dokonywaniu masowych aresztowań Polaków w Złoczowie, w maltretowaniu ich i skazaniu 16 niewinnych ludzi na śmierć przez rozstrzelanie. W Tarnopolu pomocnikiem jego był  Wowk komendant miasta. Nominacja Ciokana – stwierdza Dębicka, a za nią Władysław Pobóg-Malinowski w Najnowszej historii politycznej Polski (t. 2 Londyn 1956) – istotnie z chwilą jego przybycia rosła szybko ilość Polaków aresztowanych; w trakcie śledztwa „bito, katowano do utraty przytomności” – kilku Polaków skazano na śmierć i rozstrzelano. Terror przeradzał się wielokrotnie w „masowe internowania Polaków w obozach, w niezliczone aresztowania, a nawet gwałty i mordy, popełniane na zupełnie niewinnych ludziach. W Złoczowie m.in.:  
            
WIELOPOLSKA MARIA-JEHANNE - (Joanna) z Colonna–Walewskich, primo voto, secundo Strzemię–Janowska, ur. 16 lutego 1882 w Suchodole na Kijowszczyźnie, zm. w 1940 w ZSRR, bądź w hitlerowskim obozie zagłady – polska pisarka, publicystka i krytyk literacki. Autorka powieści Faunessy i Kryjaki. Przed I wojną światową Wielopolska mieszkała w Złoczowie u krewnego adwokata Rubczyńskiego (brata prof. filozofii UJ, W. Rubczyńskiego, została żoną Jerzego Strzemię-Janowskiego właściciela majątku ziemskiego w Strutynie (6 km. od Złoczowa), późniejszego autora książki o zwierzętach;  „Przez rok pracowała w służbie sanitarnej I Brygady Legionów, później prowadziła szwalnię dla żołnierzy. Została internowana na Węgrzech, po czym wróciła do Strutyna koło Złoczowa, majątku Janowskiego. Janowski był dwukrotnie skazany na karę śmierci przez ukraińskich rebeliantów (1918- 1919). Wiosną 1919 r. Wielopolska została aresztowana i uwięziona przez Ukraińców, celem przeprowadzenia konfrontacji z Ludwikiem Wolskim. Oskarżano ją o wydanie nazwiska autora politycznego paszkwilu (wiersza prześmiewczego) Ludwika Wolskiego, zamordowanego przez Ukraińców w ramach tak zwanych sądów doraźnych. W czasie wojny majątek rodzinny Strzemię-Janowskich w Strutynie został zniszczony”.  Lucyna Marzec: - Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu „Lady Awantura Maria-Jehanne Wielopolska, secundo Strze-mię-Janowska”. 
          
WOLSKI LUDWIK - ur. w 1895 r. w Schodnicy koło Skolego, agronom po szkole w Dublanach, komisarz rolniczy przy starostwie w Zborowie, syn Maryli Wolskiej, brat Beaty Obertyńskiej i Leli Pawlikowskiej zwany Lukiem, po matce miał uzdolnienia literackie. W czasie I wojny światowej przebywał w rodzinnych Perepelnikach Majątek w Perepelnikach 23 km. na wschód od Złoczowa Wolscy odziedziczyli po krewnej Pokutyńskiej-Padlewskiej. Był to typowy polski dwór ziemiański o szczególnym klimacie i uroku, jak opisała go Beata Obertyńska w opowiadaniu „Srare Perepelniki”. Ludwik Wolski w 1919 został aresztowany przez Ukraińców i zamordowany na zamku złoczowskim; /Józef Rajmund Schmidt, emerytowany zastępca prokuratora i były poseł na Sejm Krajowy tak opisał to wydarzenie:  „Z wyjątkowym bestialstwem potraktowano Ludwika Wolskiego. Więziona wtedy również pisarka Maria Jehanne Wielopolska-Janowska zeznała potem przed władzami polskimi: „[...] sprowadzono p. Wolskiego do konfrontacyjnego przesłuchania - tenże przyznał się do autorstwa tego wiersza. Zauważyłam, że p. Wolski był wówczas już bardzo skatowany – zmieniony nie do poznania i opuchnięty. Rozglądnąwszy się po pokoju, w którym to przesłuchanie miało miejsce, zauważyłam, że cały był zbryzgany krwią i zdawało mi się jakby kawałki ciała na ścianie tkwiły, na podłodze leżała szmata cała skrwawiona”/.           W dniu 25 lipca 1920 r. Tarnopol zajęty został przez bolszewicką dywizję kozaków pod dowództwem Primakowa W kilka dni za wojskiem bolszewickim zaczęli się zjeżdżać działacze polityczni, zgrupowani w „czerezwyczajce” i „rew komach”  obierając Tarnopol siedzibą tymczasową rządu bolszewickiego ustanawiając „Galicyjski Komitet Rewolucyjny i ogłosili powstanie „ Koalicyjskiej Sowieckiej Socjalistycznej  Republiki” oraz Centralny Komitet Komunistycznej  Wschodniej Galicji”. Przewodniczącym „Czerezwyczajki był Nowakowski, jego zastępcą i sędzią śledczym Nusswald, a jednym z sędziów osławiony Kumaszewicz, który w Złoczowie za czasów inwazji ukraińskiej przewodniczył rozprawie przeciwko Polakom, zakończonej wyrokami śmierci. /Czesław e. Blicharski – Tarnopol w latach 1809 – 1945 str. 240 – Biskupice1993. 

komentarze: 0 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz