Śledztwo Smoleńskie umorzone
2012.07.03 20:45:52
Onet.pl 02.07.2012
Prokuratorzy umorzyli śledztwo dotyczące organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010 r., z braku znamion przestępstwa,
poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa –
Praga, prok. Renata Mazur. Dalej powiedziała: stwierdzone przez
prokuratorów nieprawidłowości w działaniu urzędników, co do lotów VIP do
Smoleńska nie wywołały negatywnych skutków dla organów państwa.
Czy ktoś miał złudzenia, że sprawa zostanie zbadana należycie? Od początku dyrektywa była jasna „rozmyć i umorzyć”
Rok po katastrofie na moim blogu pisałem:
poniedziałek, 30 maja 2011Dylematy człowieka myślącego - wypadek losowy, czy zamach?
Minął rok od tragedii smoleńskiej. Z czterech hipotez: błąd pilota, usterki techniczne, zła praca służb naziemnych, czy zamach – wykluczono zamach, a komisja ministra Jerzego Millera po raz kolejny przesunęła termin ogłoszenia raportu na czerwiec. Dalej nie wiadomo, czy był to wypadek losowy, czynie dopełnienie obowiązków odpowiedzialnych służb, czy zamach nie do wyjaśnienia, lub zmowa, a może tylko wynik niefrasobliwego (nieumyślnego) podżegania? Czy w Polsce podżeganie jest karane? Gdzie szukać przyczyny tej tragedii?
Wiadomo, że w Polsce pomiędzy ośrodkami władzy, premier – prezydent, trwał ostry spór kompetencyjny. Było tez tak, że Prezydent jako pierwsza osoba w państwie był wielokrotnie poniżany na różne sposoby. Osłabiano jego pozycję w Polsce i zagranicą. Wypowiedzi, które nie powinny mieć miejsca w polityce, a miały, godziły w polską rację stanu np: - "jaka wizyta, taki zamach" o wizycie Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w 2008 r. - „ kiedyś poleci i nie wróci” – jaka prorocza wypowiedź Komorowskiego!, - „zrobię wszystko, aby nie dopuścić do reelekcji Kaczyńskiego - Donald Tusk. - Kaczyński to szkodnik – Niesiołowski. Czy też żenujące wypowiedzi Palikota, Grasia, Nowaka i ludzi z zaplecza partyjnego Tuska? Co gorsze przedstawiano go jako „rusofoba”. To oskarżenie już na pewno nie mieściło się w kanonie polskiej racji stanu, a to zapewne nie umknęły uwadze rosyjskich służb specjalnych. Któż by chciał mieć za miedzą prezydenta „rusofoba”?
Nakręcano niebezpieczną spiralę nienawiści, która mogła skutkować niekontrolowanymi wydarzeniami. Przejdźmy jednak do chronologii wydarzeń.
Spotkanie Putin – Tusk przeniesione zostało na życzenie Putina z 10. na 7 kwietnia. Dlaczego? Żeby poniżyć prezydenta? Porozmawiać prywatnie z premierem Tuskiem? O czym? Czy jest stenogram z rozmów Putin – Tusk? Jeżeli tak, to winien być upubliczniony. Same pytania?
Wiadomym było, że o fotel prezydenta ubiegało się 10. kandydatów, a tak naprawdę to liczyło się tylko trzech: Kaczyński, Komorowski i Szmajdziński. Oni posiadali zaplecze wyborcze. Gdyby doszło do wyboru między tymi kandydatami, można domniemywać przegraną Komorowskiego ze Szmajdzińskim już w I turze, co umożliwiłoby reelekcję Kaczyńskiemu.
10. kwietnia giną dwaj główni kandydaci na prezydenta Kaczyński i Szmajdziński. Czy to nieszczęśliwy wypadek czy skutek wcześniejszego podżegania do powstrzymania reelekcji urzędującego prezydenta?
Jedno jest pewne ta katastrofa spowodowała głęboki podział polskiego społeczeństwa.
Po tej tragedii budziła niesmak skwapliwość z jaką Komorowski przejmował fotel prezydencki i pospiesznie obstawiał się swoimi ludźmi.
Wybór Komorowskiego na prezydenta stał się możliwy przez wsparcie elektoratu SLD i Cimoszewicza, a mimo to przewaga Komorowskiego nad Jarosławem Kaczyńskim była niewielka.
Czy ta hipoteza jest równie uprawniona jak inne? i czy powinna być badana w trybie procesowym, jako praprzyczyna tragedii?
Zwróćmy uwagę na znamienną wypowiedź Ławrowa w Warszawie o katastrofie, (konferencja prasowa Ławrow – Sikorski, stosunki między Polską a Rosją teraz rozwijają się intensywniej i że "zawdzięczamy to katastrofie smoleńskiej, która nas połączyła, ale i chęci Polaków i Rosjan do współpracy”.
Rosjanom zależy na dzieleniu polskiego społeczeństwa i to im się udaje. Dziś w Polsce podziały przebiegają już nawet w rodzinach. Czy oto chodziło? Wielu ludzi na dźwięk słowa "Kaczyński" wpada w jakiś niezrozumiały amok. Nie mam wątpliwości, że nieustanne podsycanie konfliktu politycznego w Polsce, to długofalowy cel gry politycznej prowadzonej przez Kreml. To pozwała Kremlowi konsekwentne realizowanie planu przedstawiana Polski w Europie Zachodniej, jako kraju maniakalnych „rusofobów”, a Polaków jako warchołów, z którymi nie należy się liczyć.
Temu sprzyja też bałagan w całym polskim aparacie państwowym, co uwidoczniło się w nieodpowiedzialnym przygotowaniu lotu do Smoleńska.
Rosjanie już zdystansowali się od jakiejkolwiek odpowiedzialności, bo stronie polskiej zapewnienie bezpiecznego lotu dalekie było od obowiązujących norm i regulaminów. Mimo to dotychczas nie wyciągnięto wniosków w stosunku do winnych.
W Kodeksie Karnym jest przepis mówiący o nadużyciu władzy, o przekroczeniu kompetencji lub zaniechaniu czegoś. art.135 paragraf 1 mówi – Kto dopuszcza się czynnej napaści na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 3. i paragraf 2 – Kto publicznie znieważa Rzeczypospolitej Polskiej podlega karze pozbawienia wolności do lat 3, a także kwestia podżegania (art. 18 § 2 kk). art. 255 kk). Obojętna jest forma nakłaniania. Podżegać można słowem (mówionym lub pisanym), bądź gestem.
Pytam, zatem czy kiedy szydzono z głowy
państwa obowiązkiem prokuratury było wszczęcie postępowania sądowego z
urzędu, tak jak to uczyniono teraz w stosunku do 25- letniego Roberta
Frycza - autora serwisu internetowego Antykomor.pl ? Czy w
Polsce Temida ma dwie równe szale? Ostatnia akcja ABW temu zaprzecza.
Czy Polska teraz ma silniejsza pozycję w świecie? Czy jesteśmy
spolegliwi względem Rosji?
piątek, 15 lipca 2011 18:08 Katastrofa smoleńska, czy ktoś chce, czy nie, wciąż będzie postrzegana w wymiarze politycznym i rozgrywana przez różne siły polityczne na różne sposoby, w zależności od bieżącego zapotrzebowania. W okresie przedwyborczym do polskiego parlamentu wszyscy będą nią grać, niezależnie od barw partyjnych. Praprzyczyną obecnej sytuacji niestety była polityczna decyzja Putina o rozdzieleniu uroczystości katyńskich na dwie oddzielne części. Potem nastąpiło już tylko szereg zdarzeń: katastrofa i przepychanki kto jest za nią odpowiedzialny. Przypomnijmy hipotezy formułowany przez MAK - Międzypaństwowy Komitet Lotniczy w obrębie WNP: błąd pilota, pijany polski generał, polskie służby odpowiedzialne za przygotowanie lotu.
Strona rosyjska konsekwentnie podtrzymuje to stanowisko. Świadczy o tym wypowiedź wicepremiera Rosji Siergiejewa Iwanowa, z 21 czerwca w sprawie katastrofy TU 134, który powiedział, że przyczyną katastrofy samolotu pasażerskiego Tu-134 pod Pietrozawodskiem w Karelii był błąd pilota. Iwanow wskazał na rzekome podobieństwo tego wypadku z katastrofą smoleńską - serwis rbc.ru.
Tak więc premier Polski został sromotnie ograny przez Rosjan, jak w przysłowiowej „rosyjskiej ruletce” i nawet sam przyznał, że raport Jerzego Millera może uderzyć w stronę polską jeszcze mocniej niż ten sporządzony przez MAK. Zygmunt Klich, polski ekspert lotniczy akredytowany przy MAK już wieści, że nikt z nazwiska nie zostanie wskazany, ale kiedy wczytamy się w ten dokument, to będzie jasne kto za co odpowiada. Wiemy, że znowu przesunięto termin publikacji raportu Millera, podobno na skutek opóźnieniem tłumaczenia na rosyjski i angielski. Czy Rosjanie mają lepszych tłumaczy? - tłumaczenie wykonano szybko i upubliczniono na skalę międzynarodową, przypisując winę stronie polskiej, a w Polsce? W Polsce społeczeństwo zna tylko raport Macierewicza mocno krytykowany przez rządzących. Premier zna główne tezy raportu, więc kiedy Polacy poznają raport w całości? Termin dalej jest niewiadomy. Zakrawa to na skandal.
Jak wiadomo spotkanie Putin – Tusk przeniesiono z 10 na 7 kwietnia 2010 r. Jakie racjonalne przesłanki i ważne względy państwowe przemawiały za rozdzieleniem delegacji na dwie (dwa oddzielne loty) oddzielne grupy, skoro wiedziano, że główne uroczystości odbędą się 10 kwietnia i tam będą czekały Rodziny Katyńskie. Na to pytanie może odpowiedzieć tylko sam premier Tusk.
35. rodzin ofiar katastrofy
smoleńskiej skierowały do premiera wniosek o dostęp do raportu Millera,
przed jego upublicznieniem. Wniosek został wysłany pod koniec czerwca, a
następny 3 lipca. Mimo dwukrotnego wystąpienia nadal czekają na
odpowiedź. Dlaczego brak jest odpowiedzi?
wtorek, 26 lipca 2011 Pół żartem, pół serio, czyli chocholi taniec Tuska wokół raportu Millera
Początkowo raport Millera miał być ogłoszony w lutym 2011. Terminu nie dotrzymano. Tusk otrzymał raport w czerwcu, ale odesłał go do własnej zamrażarki. Mówiono, że raport będzie opublikowany do 20 lipca 2011. Słowa nie dotrzymano. Tymczasem presja środków masowego przekazu i opozycji była tak duża, że Pawlak (koalicjant) uderzył w miękkie podbrzusze Tuska i zażądał jak najszybszego opublikowania raportu, licząc na pozyskanie choć części elektoratu „niezadowolonych”. Uderzenie było tak mocne, że Tusk zaczął się plątać w wypowiedziach; a to, że Pawlak wie tyle, że powinno mu to wystarczyć, aby zachować powściągliwość i cierpliwość; - że ujawnione zostaną „kluczowe” fragmenty raportu, nawet jeśli tłumaczenie na rosyjski i angielski nie będzie gotowe; – później sprostował, że ma to być pełny tekst;, - jak również , że raport komisji ministra Jerzego Millera o katastrofie Tu-154M w Smoleńsku nie zostanie udostępniony rodzinom ofiar przed jego upublicznieniem 29 lipca - Chyba sobie dworował mówiąc, że być może uda się kilkadziesiąt godzin urwać.
Tusk dobrze wie, że publikacja raportu w całości musiałaby przełożyć się na konieczność zdymisjonowania kilku ministrów i bliżej nieokreślonej ilości urzędników wysokiego i średniego szczebla administracji państwowej. Tusk znalazł się w pułapce na własne życzenie, unikając konkretnej odpowiedzi w sprawie terminu publikacji raportu. Dopiero pod presją zdecydował, że raport upubliczniony zostanie 29 lipca 2011. Znany z miłości do futbolu Tusk także dobrze wie, że scenariusz rekonstrukcji rządu w tym momencie skutkowałby „samobójem” i kompromitacją polskiej prezydenci w UE. To trzeba było zrobić na początku roku. Jak podał Zygmunt Klich w raporcie są tylko wskazane urzędy, które nie dopełniły obowiązującej procedury. Ponieważ nie ma zbiorowej odpowiedzialności, za prace podległych służb, odpowiedzialność polityczną ponosi Szef Rządu, czyli Premier. Już wiadomo, że publikacja raportu będzie miała niebagatelny wpływ na kampanię wyborczą, dlatego musiał podjąć męską decyzję, bo jako polityk traci na wiarygodności (patrz ostatnie badania). Z sondażu wynika, że Polacy uważają premiera Donalda Tuska jako sympatycznego, przystojnego i inteligentnego. Szef rządu jednak dużo mówi, mało robi, a na jego słowach nie można polegać.Czy ktoś chce, czy nie, kwestia odpowiedzialności za to co się wydarzyło 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem będzie dominować w walce przedwyborczej. Jeśli raport wskazuje jakieś zaniedbania polskich instytucji rządowych, to Premier musi podjąć niepopularne decyzje w stosunku do winnych zaniedbań, a nie stosować pokrętnych wypowiedzi. Ostatnio Premier skarżył się w TVP, że w rozmowie z Millerem po raz pierwszy był poirytowany. Szkoda, że nie wcześniej, jeżeli to wyznanie było szczere?
A teraz poważnie - czy podanie nowego terminu publikacji raportu to kolejny blef, mający wyprowadzić na manowce wszystkich, włącznie z koalicjantem? A może premier Tusk ma coś do ukrycia i traktuje społeczeństwo polskie, jak stado baranów? Polacy jeszcze uzbroją się w powściągliwość i cierpliwość. Oby nie na długo! Bo już w najbliższej przyszłości trzeba będzie pokazać czerwoną kartkę piłkarzom z ligi państwowej!
niedziela, 31 lipca 2011
Czy decyzja polityczna równa jest politycznej odpowiedzialności
Mamy już rządowy raport ministra Jerzego
Millera. Premier dorżnął kozła ofiarnego ministra MON Bogdana Klicha.
Dostępne już są raporty MAK i Macierewicza. W przygotowaniu raport
prokuratury wojskowej i NIK. Wszystkie dotyczą wyjaśnień techniczno –
organizacyjnych lotu Tu – 154 M w dniu 10 kwietnia 2010 r. Wiemy też, że
już w lutym premier Donald Tusk, na wniosek premiera Putina, podjął
decyzję polityczną rozdzieleniu uroczystości katyńskich. 7 kwietnia 2010
r. w Smoleńsku odbyło się spotkanie Putin – Tusk. 10 kwietnia 2010 r.
zaplanowany był przylot do Smoleńska delegacji polskiej z Prezydentem RP
na czele. Czy niefortunna decyzja Premiera miała wpływ na tragiczny
lot? Logicznym wydaje się, że skoro Premier podjął decyzję polityczną,
to ponosi także polityczna odpowiedzialność. Koniec, kropka.Środa 24 sierpnia 2011
Kto odpowiada za tragiczny lot do Smoleńska
22 sierpnia 2011 rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej poinformował dziennikarzy, o postawieniu zarzutów 2 oficerom 36. Specjalnego Pułku Lotniczego, za niedopełnienia obowiązków przy przygotowaniu lotu do Smoleńska. Podejrzani nie przyznali się do zarzucanych im czynów i odmówili wyjaśnień. Jak mówił, za czyn ten grozi kara do trzech lat więzienia, jednak jak dotychczas nie zastosowano wobec nich środków zapobiegawczych. Po raz kolejny winą za tragiczny lot obciąża się żołnierzy spec - pułku, którym systematycznie, w ramach szukania oszczędności, ograniczano środki finansowe, a teraz na nich zrzuca się odpowiedzialność. Po co więc ten briefing, na którym dziennikarze niczego nie dowiedzieli się? Wiadomo tylko, że znalazły się kozły ofiarne, a może to jest reakcja na złożenie przez Stowarzyszenie „Solidarni 2010” zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez szefa rządu z art. 129 Kodeksu Karnego (zdrada dyplomatyczna) i z art. 231 (niedopełnienie obowiązków), w którym Stowarzyszenie „Solidarni 2010”, zarzuca premierowi Donaldowi Tuskowi złamanie prawa, ponieważ zgodził się na konwencję chicagowską przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej. Czy złamanie prawa nastąpiło tylko w tym przypadku?
Można odnieść wrażenie, że ta informacja to kolejny krok odwrócenia uwagi od praprzyczyny tragedii smoleńskiej, jaką była decyzja polityczna rozdzielenia uroczystości katyńskich. Ta niefortunna decyzja polityczna powinna skutkować odpowiedzialnością polityczną na najwyższym szczeblu administracji państwowej, gdzie wyrażono zgodę na propozycję Putina.
sobota, 07 kwietnia 2012
Lot do Smoleńska
Zbliża się druga rocznica tragicznego lotu do Smoleńska. Polacy dalej nie znają prawdziwej przyczyny katastrofy. Pewne jest to, że gdyby Tusk nie wyraził zgody na propozycję Putina o podzielenie uroczystości na dzień 7 i 10 kwietnia, to nie byłoby katastrofy. Tusk na pewno do dzisiaj ma wyrzuty sumienia, a jeżeli nie? - to uchylam się od dalszego komentarza…
Czy jest jeszcze coś do wyjaśnienia? Tak!, ale dopiero po zmianie obecnej władzy.
komentarze: 1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz