niedziela, 11 marca 2018

Pierwsze starcie wyborcze na szczycie

2011.08.30 10: 
                                                                                         ...

Pierwsze starcie wyborcze na szczycie? 

Hi, hi!

Otóż łaskawie nam panujący premier Donald Tusk, przewodniczący PO i wicepremier Waldemar Pawlak, prezesem PSL, w dniu 26.08.2011,  w telewizji Polsat i Polsat News,  zasiedli do debaty wyborczej o ważnych sprawach państwowych. Czy była to poważna debata?                                                                                                                                     
Obśmiać się można. Koalicjanci spotkali się na wizji i serwowali sobie „dusery”. Słowo „duser” znaczy też zapłata i oby ta zapłata nie była zbyt gorzka w nadchodzących wyborach.  Taką pseudo-debatę można prowadzić we własnym gronie np. na posiedzeniu Rady Ministrów, a nie epatować nią społeczeństwo, które zapewne pokryje koszty tej zabawy.                                                                            Żeby debata przedwyborcza była debatą to musi w niej brać udział opozycja, więc nie należy gniewać się, że opozycja chce rozliczać rządzących, bo taka jest jej rola w demokratycznym systemie państwa prawnego. Polacy to nie gęsi, swój rozum mają i oczekują od rządzących przedstawienia rzeczywistego obrazu państwa, tego co zrobiono i czego nie zrobiono, ot tak po ludzku, żeby można było ocenić efekty, nim pójdą do wyborów.                                                                                                                                             
Panowie Tusk i Pawlak wykazali własna wrażliwość prospołeczną  i  tak zażarcie o niej dyskutowali, że w końcu pogubili się w ocenie tego ważkiego problemu demograficznego i rozwiązań sprzyjających zwiększeniu liczny urodzeń w Polsce. Tusk twierdził, że obecna polityka prorodzinna działa bez zarzutu, bo przecież są ulgi na dzieci, (tylko, że te ulgi to nie zasługa PO, tylko polityków Prawicy Rzeczypospolitej, która przeforsowała ten pomysł podczas rządów Jarosława Kaczyńskiego), zaś Pawlak był bardziej odkrywczy i zaproponował matki nie powinny wychowywać swoich dzieci, tylko pójść do pracy, a dziecko oddać w opiekę niani, (dziwna to troskliwość o rodzinę, matkę i dziecko).                             
Takich debat to my nie chcemy! Zresztą nie należy oczekiwać jakichkolwiek debat, bo tak naprawdę PO i PiS nie chcą debatować, bo można się łatwo spalić, więc proponują warunki, które dla przeciwnika są nie do przyjęcia. Ot i cała prawda o gotowości do debaty.
Z ostatniej chwili                                                                                                                                                   Wczoraj, 29.08.2011, debatowano w Sejmie RP nad wnioskiem PiS w sprawie odwołania ministra infrastruktury. Niestety jak zwykle byłe to wyłącznie przedwyborcze połajanki pomiędzy PO - PiS.        PiS ostro zaatakował obecną ekipę rządzącą za nieudolność i niekompetencję przy realizacji infrastruktury, natomiast Tusk bronił swojego ministra infrastruktury, twierdząc, że obecna ekipa rządząca musiała w kwestii rozbudowy infrastruktury naprawić wiele błędów poprzedników, a wiele umów na rozbudowę, podpisanych za rządów PiS było skonstruowanych źle i niekorzystnych.                                                                                                                                                                    Z tej „debaty” Polacy właściwie niewiele dowiedzieli się, a Polsce przecież potrzebna jest prawdziwa debata liderów partii wiodących, na wzór debat w USA, Wielkiej Brytanii. Polacy chcą usłyszeć konkretne zobowiązania w sprawie: polityki państwa, w zakresie: finansów, w tym o podatkach (podwyżki czy obniżki), służby zdrowia, emerytur, bezpieczeństwa państwa, gospodarki…   Debata wszystkich z wszystkimi proponowana przez polityków, a może tylko „politykierów” PO, PSL, SLD, PJN (partia poniżej progu wyborczego), nie zapewni merytorycznej dyskusji i przekształci się w zwykła polityczną hucpę przedwyborczą i próbę zwiększenia swojego elektoratu. Takiej debaty z przyczyn oczywistych boi się PiS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz